Siedziała zamyślona, na trybunach, wpatrując się w piłkarzy biegających po murawie. Mecz dobiegał końca, a wynik był bardzo satysfakcjonujący dla szatynki. 2:1 dla jej ukochanej drużyny. Rozejrzała się i jęknęła widząc jak, jakaś mocno umalowana dziewczyna, lepi się do dwóch, lekko podchmielonych, kibiców. Nie cierpiała takiego zachowania i osób.Gdy mecz się skończył, jak najszybciej, wydostała się z tego ogromnego skupiska ludzi i ruszyła w stronę swojego samochodu. Miała teraz ochotę tylko na gorącą kąpiel i ciepłe łóżko. Na całe szczęście, rodzice opłacili jej pobyt w RPA. Wiedzieli jak ich córka kocha piłkę nożną i jak marzy o tym, aby zobaczyć mecze Brazylii na żywo.Wchodząc do hotelu i stojąc w kolejce po kartę do pokoju nie pomyślała nawet jaki los jest przewrotny. Nie przypuszczała, że znów zobaczy chłopaka, o którym miała zapomnieć i dziewczynę, która miała jej udowodnić, że nie ocenia się książki po okładce. Nie domyślała się, że w Afryce pozna nie tylko co to przyjaźń i oddanie, ale także co to miłość, wierność i namiętność.To miał być tylko wyjazd na Mistrzostwa, a okazał się podróżą, której koniec nie jest znany, a konsekwencje nie konieczne przyjemne.
***
Wychodził właśnie, z kumplami z drużyny, do hotelowej restauracji. Śmiali się z wpadki jednego z nich na porannym treningu. Przechodząc koło recepcji zatrzymał się, bo ujrzał kobietę, która zwróciła jego uwagę. Nie umiał oderwać od niej oczu, a serce fikało mu koziołki jak szalone. Spojrzała na niego, a on mógł dojrzeć jej piękne, roziskrzone oczy oraz śliczny uśmiech. Już chciał do niej podejść, poznać jej imię, ale został brutalnie, pociągnięty do przodu, przez przyjaciela.
- Te, Casanova, idziemy jeść. Potem będziesz podrywał dziewczyny. - to mówiąc wyszczerzył się i klepnął mężczyznę w plecy. Odwrócił się, z nadzieją, że znów ujrzy obiekt swoich westchnień, ale przy recepcji nikogo nie było. Zniknęła, a on właśnie stracił szansę, żeby ją poznać. Czy aby na pewno?